niedziela, 16 lutego 2014

Niedokończona modlitwa - wizja

Niedokończona modlitwa - wizja (2014-02-16)


Tę modlitwę skończyłem zanim zacząłem. Najpierw ją dedykowałem, recytację imion Siakti.
Oto dedykacja: Ukochana Siakti, dla Twojej radości, po prostu, dla Twojej radości i dla czystości mojej.
Miałem więc tę recytację zacząć. Od czasu, jak Boska Matka oświadczyła, iż jestem Jej odwiecznym mężem często się modlę o czystość i doskonałość uczuć swoich, o to bym stał się dla Niej doskonałym mężem. W świecie ziemskim można kształtować się intensywnie, to mój czas przy tym zstąpieniu. W niebiańskim świecie czas jest inny, zmiany niezauważalne a w świecie boskim zmiany niemożliwe. Nie wiem jak wielu mężczyzn modli się o własną zmianę, by być mężem doskonałym, raczej co słyszę w koło, to wszyscy chcą dostać żonę doskonałą. Dostać, a nie dać. To smutne, ja jednak postępuję inaczej. Żonę doskonałą już mam. Ja chcę wydobyć i ofiarować doskonałość z siebie, tak jak wielbiciel musi ofiarować swą doskonałość Bogu. Kim Ona tak na prawdę jest?

Boska Siakti jednak miała inne plany na ten wieczór...

Wizja:
Siakti powiedziała: 

„O mój mężu kochany
Zawsze z Tobą Jestem

Twoją miłością
Się nasycam.


Lilię Twego serca 
W Swoich dłoniach noszę.

Lilię białą przeczystą

Do Siebie tulę.
Pójdź za Mną, coś ci po każę. Umysłem tego nie zobaczysz, ale serca okiem.”

Siakti prowadzi mnie dróżką pomiędzy drzewami i pokazuje.
Widzę łany kwiatów pięknych kolorowych na ogromnej polanie. Mnóstwo róż. To ulubiony kwiat Boskiej Matki.

Siakti mówi: 
„to kwiaty miłości twojej pachnące. To mój ulubiony ogród. A teraz patrz.”

Siakti odchyla boski kwiat od spodu i mówi: 
„są czyste, zdrowe...
Zatańczysz?”


Bierzemy się za ręce i tańczymy radośnie pośród tych kwiatów, a one żywe, świadome, jak wszystko wkoło, uchylają się zgrabnie, że żaden nie jest połamany, nawet naruszony. Tak miłe w dotyku, albo nie mają kolców, abo kolce są mięciutkie.

Siakti: „jesteśmy tu dla siebie, nikt nam nie przeszkodzi.”
Ja: „jak to powstało, ta kraina szczęścia?”
Siakti: 
„Za każdym twym słowem
Oddania kwiat wyrasta.
Twą szczerością jest piękny,
Twą miłością pachnie, 
Twym oddaniem żywy...
Ja kocham te kwiaty, 
One nigdy nie zwiędną, 
Bo co Bogu miłe
To jest na wieczność.
Ja w nich tańczę, to Moja rasalila.”

I znowu widzę radosną wirującą Siakti pośród kwiatów.

Moje serce kruszeje. Radość Boga to me szczęście. Dawno nie miałem tak pięknych wizji. Dodam, wizji w przestrzeni serca, chidakaszy, bowiem to świat boski wieczny, ponad czittakaszą, niezliczonymi światami niebiańskimi, które widzi się okiem umysłu Buddhi. Siakti już na wstępie ostrzegła, że tego świata umysłem nie zobaczę. By widzieć świat boski trzeba mieć otwarte oko serca.

Siakti jest w białej sukni o niezwykłej poświacie, jakby poświacie Świadomości (tak to odbieram), przepiękna miłością i życzliwością wnikającą w moje serce. Kiedy zasiada po zabawie w ciszy jest nieporuszona i majestatyczna jak Budda (tak mi spontanicznie przyszło), lecz z tą różnicą, że patrzy żywo, oczu nie zamyka, gdyż jest tym co w człowieku wewnętrzne. To Jej stan boskiego świadka a nie kontemplacji boskości w sobie. Nic nie mówi a czuję boski przekaz z serca do serca: „Ja jestem Jaźnią twoją, kontempluj o Mnie”
Koniec wizji.

Jej obecność w sercu to samo w sobie jest dla mnie esencją szczęścia. Nie trzeba nawet tańca i ogrodów czidakaszy, Jej obecność jedynie. Od paru dni czuję Ją intensywnie w białej szacie ze złotymi ornamentami i złotą koroną. Tak budzi we mnie i roznieca ogień żarliwości duchowej Mumukszu, który dziś wręcz palił me wnętrze jak prawdziwy gorący ogień co krzywdy nie czyni, bo to ogień praniczny. 

Widać wszystko to było przygotowanie do tej cudownej wizji. Ponadto padła też odpowiedź na początkowe pytanie: „kim Ona tak na prawdę jest?”. Oraz cenna informacja, że swym oddaniem wzbogacamy świat swej boskiej siedziby. Kreujemy ten świat miłością kierowaną do Boga. Jeżeli nasze prawdziwe, żarliwe oddanie trwa kilka chwil w życiu, kreacja jest znikoma. Jeżeli swe uczucia i kreacje lokujemy w tym świecie, to mamy trochę fajnych tu chwil i zaraz wszystko tracimy ze swym odejściem, bo ziemskie kreacje tu pozostaną. A co z boską siedzibą? - nadal jałowa więc musimy pozostać w którymś niebiańskim świecie. Pięknym, ale wciąż nieprawdziwym i nietrwałym, pomimo ich wydawało by się wieczności w stosunku do kreacji materialnej, Ziemskiej.


Jest jeszcze jedna ważna sprawa, o którą Siakti się upomniała już po napisaniu tego posta. To uwaga jaką daje Siakti dotycząca rozróżnienia między światami duchowymi, Niebiańskimi inaczej, a światem Boskim. W światach Niebiańskich spotykamy wiele dusz nam bliskich, wiele wyższych wspaniałych istot, które nauczają, inspirują. Spotykamy wiele wymiarów istnienia i różnorodność przepięknych światów. Nasza miłość jest dzielona w szczęściu z wieloma istotami światła. Wielokierunkowa (satwiczna forma kaamy). Wykonujemy też pracę dla światów niższych w tym Ziemskiego. Boskość jest wszędzie wyczuwalnie obecna i stanowi inspirację do dalszego rozwoju... i wiele by jeszcze pisać...



Świat Boski jest inny. Jest wieczny, więc nie ulega zniszczeniu przez pralaję ani Mahapralaję, kiedy cała kreacja stwórcy Brahmy jest unicestwiana przez Pana Siwę. Tam nie przebywa się z wieloma duszami, ale tylko z Bogiem. Siakti podkreśliła, że nikt nie ma wstępu, nawet nie jest to możliwe, bowiem tam jest tylko JEDNA miłość, miłość do Boga, to Prema. Tam Boga ma się osobiście jakby we własnej „bańce” lub „wyspie” kreacji, która powstaje w Boskiej przestrzeni, poza kreacją Brahmy. Innymi słowy w czidakaszy a nie w czittakaszy. Do świata Boskiego dostajemy się wyłącznie dzięki Premie. Możliwe jest jednak zstąpienie i odwiedzenie światów duchowych dla ich dobra, ale widziani jesteśmy wtedy jako nie devy ale Mahadevy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz