niedziela, 5 maja 2013

Truskawka i biały rumak - sen

Truskawka i biały rumak - sen


W stanie Premadźniany (wiedzy serca) wszystko staje się wiedzą aż do osiągnięcia Najwyższego Niezróżnicowanego Uczucia. W tym stanie wszystko jest mową Boga, cały świat i każdy szczegół w nim jest Boską Mową. Ta mowa nie tylko jest w wizjach i bezpośrednich rozmowach z Bogiem. Wszystko okazuje się słowem Boga. Także sny są Jego odpowiedziami i przesłaniami, trzeba tylko sercem patrzeć na świat. Umysł z całą swą mądrością świata niczego tu nie wskóra. Taki umysł wyłapuje jedynie strzępki ze świata widząc go sekwencyjnie, analitycznie i te strzępki nazywa wiedzą. To etap wiedzy zwanej inaczej widźnianamaja.

Wiedza Premadźniana za narzędzie zrozumienia ma jedynie łzy. Zamiast naukowego języka umysłu ma swój własny język dla umysłu niepojęty stąd dumny umył nieustannie dyskredytuje serce, jedyną bramę do Boga. Owy niepojęty język Premadźniany składa się z siedmiu ledwie słów, jak mówi niezrównana mistyczka wszechczasów Śri Vasantha Sai. Te siedem słów składa się na jedno zdanie niczym mantra serce rozdzierająca: „Panie, obdarz mnie swą wizją, rozmową i dotykiem”.

Kiedy płynie ta niezrównana maha-mantra z głębi serca potokiem łez tęsknoty i umiłowania, obmywa duszę do dziecięcej niewinności i delikatności... i jak dziecko wylewać będzie łzy z najmniejszej drobnostki... ale dziecko widzi to zupełnie inaczej, przewartościowane odwrotnie jak widzi to umysł.

Oto miałem sen:
Ktoś uniósł truskawkę na grządce bez jej zrywania z krzaczka. Od góry była piękna, czerwona, ale od spodu jeszcze żółto-zielona. Ten ktoś pokazywał palcem te obszary, które jeszcze nie dojrzały.
Koniec snu.

Jakże trudny to dla mnie sen. Ciężko mi o nim myśleć. Myśl o nim sprawił mi wiele smutku i łez.  Jak mam obdarować Boga słodyczą? Jakże wiele pracy mam jeszcze nad sobą! To moje jedyne i najwyższe pragnienie, nakarmić Boga sobą. Nasycić Boga całkowicie swoją słodyczą i o to się gorąco modlę codziennie. Czy to ważne co się stanie potem ze mną? Ważne dla mnie jest tylko to, że to sprawi iż zniknie cała kreacja bo Bóg już niczego nie będzie pragnąć ani poszukiwać. To moje zadanie bodhisattwy. Wszystkie światy samsary (reinkarnacji i cierpienia) znikną! Będzie jedynie wieczna Satja Juga. A tu taki sen! Spontanicznie to wywołało we mnie modlitwę:

O Pani Wszechrzeczy, prowadź mnie do pełnej dojrzałości, do obdarowania Ciebie całkowitą słodyczą, która w pełni ugasi Twe pragnienie i głód. Nie ważne ile eonów, milionów eonów miało by to zająć. Nie boję się cierpienia ani czasu... Nie ma we mnie żadnego lęku.

Drugi sen:
Wynoszą białego konia. Jest niezwykle piękny. Wsadzają go do karocy zamiast puścić wolno.
Koniec snu.

Koń symbolizuje życiową siłę, a jego biel to Atma, Boski wszechprzenikający Duch, który jest wieczną i czystą siłą życiową wszystkich żywych istot. Wsadzają go do karocy, jakby sam jeszcze nie umiał sprawnie chodzić. Tego wszyscy się uczymy tu na Ziemi. Uczymy się jak przejawiać boskość na co dzień, jak dzieci. Kształtujemy swój duchowy charakter, lecz potem któż powstrzyma rozpędzonego rumaka?

W mym sercu nieustraszoność i odwaga, 
W oku ogień, co przenika i spala wszelkie przeszkody
W mym umyśle spokój niewzruszony
Co skały kruszy i góry ściera na proch

W mej duszy Boga Moc! Ma droga się nie zmieni 
Choćby cały świat wystąpił przeciwko mnie.
Choćby słońce na zachodzie wzeszło,
A dzień zamienił się w noc... Ma droga nie się zmieni!