środa, 30 lipca 2014

Poranne przebudzenie - rozmowa i wiersz

Poranne przebudzenie - rozmowa i wiersz (2014.07.30)

Siakti: Obudziłeś się.
SaiSiwa: Tak, spałem wieki długie.
Siakti: Dla Mnie jesteś Jeden.
SaiSiwa: 
Słowami swymi wpadasz głęboko w Moje serce...
Serce Nieskończone, wnikasz, niczym kropla w Ocean.
Jeden Jestem, nie różny bowiem, nigdy różny nie byłem.
Ocknąłem się! Nie jestem tym co widzą w lustrze oczy moje.

Cóż dotyczy Mnie z tego świata form, jak NIC kompletnie.
A jednak ubrałem to ciało na Siebie i stałem człowiekiem,
By ukazać, że Jestem czystością, miłością i niekrzywdzeniem.
Żem spokojem ponad wszystko, radością cichą i nieustraszenie.

Ty zawsze przy Mnie Jesteś, bowiem Jesteś ze Mnie.
Ty Jedyna jesteś Mnie Prawdziwym Odzwierciedleniem
Nikogo nie ma tak Prawdziwego jak Ty właśnie Jesteś.
Oto nierozerwalność Nasza, Miłość w Istnieniu Odwiecznym.

Jednością Nas Jesteśmy pod każdym względem.
Miłością dla Siebie Jesteśmy pod każdym względem.
Prawdą o Sobie Jesteśmy pod każdym względem.
Misterium Boga Jesteśmy pod każdym względem.

Nie zna świat delikatności jak Nasza,
Nie zna świat połączenia jak Nasze,
Nie zna świat czystości jak Nasza,
Nie zna świat tajemnic Naszych.

Więc krople słodyczy Naszej
Zakraplam powoli, delikatnie
W serca gotowe, otwarte
I Boga głodne.

Swami P. SaiSiwa & Siakti

niedziela, 27 lipca 2014

Uwięziony Bóg - wiersz

Uwięziony Bóg - wiersz (2014.07.27)


Jedyne zamieszkanie jakie masz
To moje serce.
Jedyne spojrzenie jakie znasz
To moich oczu.

Jedyny dotyk jaki znasz
To moich dłoni.
Jedyny oddech jaki masz
To nasz wspólny.

Sprowadzona miłością moją,
Uwięziona miłością moją,
Zjednoczeni miłością naszą,
I promienni miłością naszą.

Nasza gra odwieczna...


Swami P. SaiSiwa

czwartek, 24 lipca 2014

Moralność - inspiracja

Moralność - inspiracja


Moralność to narzędzie by społeczeństwo funkcjonowało, jednakże ktoś, kto odzyskuje pełny kontakt ze swoją duszą ten nie potrzebuje moralności jako zasady, bowiem z natury jest taki. Dusza jest delikatna, to znaczy nie pragnie niczyjej krzywdy, bo wyrządzona komuś krzywda boli jak ją samą. Dusza kocha i ma wiele innych pięknych cnót wypracowanych na drodze do Boga przez wiele żywotów. Tak więc człowiek w pełni kierujący się wrażliwością duszy kieruje się cnotami, które czuje w naturalny sposób więc zasad moralnych na poziomie umysłu nie potrzebuje. Te zasady są sztuczne, jak dla „bezpiecznej jazdy”, jednak i tak ślepej, bowiem w wielu punktach przeczą wrażliwości duszy. Prawdziwa moralność nie jest kwestią „umowy społecznej” ale kwestią odkrycia czym kieruje się przebudzona dusza i przełożenia tego na życie społeczne. Dusza widzi uczuciem więc jest o wiele bardziej wrażliwa niż jakiekolwiek zasady a zarazem wolna od sztywności zasad.

Swami P. SaiSiwa

niedziela, 20 lipca 2014

Łaska Boga i łaska Satguru na drodze rozwoju duchowego - dyskurs

Łaska Boga i łaska Satguru na drodze rozwoju duchowego - dyskurs


Na ścieżce rozwoju duchowego aspirant duchowy wchodzi w zupełnie nowy świat nieznany ludziom doczesnego życia. Oczywiście, że żyje w dotychczasowym świecie i często nawet w tym samym środowisku. Jest to jednak inny świat wartości i uczuć, inny wymiar mądrości, inne postrzeganie tych samych relacji, inna interpretacja tych samych wydarzeń a nawet inne fizyczne i emocjonalne reagowanie na nie. Wszystko się zmienia, a raczej zmienić się musi dzięki duchowej praktyce, bo nic nie dzieje się samo w rozwoju. To co dzieje się „samo” to tylko nieświadome powtarzanie swych uwarunkowań ludzkich i tym samym przekazywanie ich dalej.

Jak rozwiązywać swoje problemy codzienności, jakie masz kryteria oceny, jak reagujesz na prowokacje wobec ciebie, albo po prostu zwykłe wydarzenia. Poszukując Odwiecznej Prawdy o sobie odkrywasz, że zdecydowana większość twoich reakcji są uwarunkowane tym, czego się uczysz za młodu, a te są nabyte od rodziców. Wszystko jest potwierdzana przez nauczycieli i otaczających ciebie ludzi jako normalne, jako właściwe i ludzkie. Bowiem jesteś człowiekiem... czyli inteligentnym zwierzęciem o rozwiniętej emocjonalności. Ale czy to cała prawda?

Ciało czy dusza?

Wielu wybitnych duchowych Mędrców przeszłości udowodniło, że nie. Że tyle z ciebie człowieka-zwierzęcia, o ile jesteś duchem osadzonym w pojeździe ciała i umysłu - w sanskrycie atmą. Dziwatma to dusza indywidualna, Paramatma to dusza uniwersalna. Odkrywając to rozpoczynasz drogę duchową, czyli jak przestać utożsamiać się z „człowiekiem-zwierzęciem” i wszelkimi jego reakcjami a odnaleźć w sobie to co boskie i to rozwijać aż do pełnej tożsamości z Bogiem, czyli duszą uniwersalną zwaną Paramatmą, albo też Siwą.

To alchemia uczuć i wartości by miks „wody” i „mleka” rozdzielić z powrotem uzyskując pełno wartościowe mleko a z niego potem ubić „masło”. Tu „woda” to cechy ludzkie, „mleko” to cechy duszy, „masło” to boskość a proces „ubijania” to sadhana (praktyka) duchowa. Ubijanie wody, czy wody z mlekiem nic nie da i to jest najważniejsza uwaga dla wszystkich, co przeróżne terapie i programy rozwoju nazywają duchowością. Trzeba rozwinąć ku temu wiwekę, umiejętność rozróżniania pomiędzy rzeczywistym a nierzeczywistym. Rzeczywiste pochodzi od atmy, nierzeczywiste to zwierzęce i ludzkie uwarunkowania, które są nabyte w niezliczonych żywotach. Nierzeczywiste musi być rozpoznane i ujarzmione by całkowicie było tylko sługą, nigdy panem. Rzeczywiste zaś może rozpocząć podróż ale tylko na zasadach dotyczących Rzeczywistego, czyli atmy, ducha. Tylko wtedy to „ubijanie masła” jest procesem duchowym.

Relatywność wiedzy

Ludzkość się zmienia i uwarunkowania życia się mocno zmieniają, ale atma się nie zmienia. To dlatego powstają różne nowe terapie i programy rozwoju osobistego, by dopasować się do wymagań i celów jakie człowiek sobie stawia jako psychologiczna osobowość, która chce mieć satysfakcjonujące życie pod wieloma względami. Duchowość jest inna, atma się nie zmienia, dlatego i proces duchowy się nie zmienia. Nie podlega modzie, ani cywilizacyjnemu postępowi, wiedzy czy nowym filozofiom. Jedynie co się zmienia to wyrażenie tej samej wiedzy w nowym języku pojęć, gdyż kontekst znaczeniowy z czasem się zmienia. Przybywa wiele nowych terminów, stare stopniowo zmieniają swoje znaczenie, jedna zastępuje się innymi itd.

Co jest ludzkie a co Boskie? W tej sytuacji to istna dżungla pojęć w które człowiek jest wrzucony a sam sobie uświadamia maleńką cząstkę tej dżungli. Widzi tylko najbliższe drzewa. Zadając sobie fundamentalne pytania znajduje najróżniejsze odpowiedzi, ma tylko wybrać która go satysfakcjonuje wystarczająco, by przestał pytać, przynajmniej na jakiś czas. Te „wyprodukowane” odpowiedzi przez pokolenia filozofów są tak mnogie, że każdy coś dla siebie znajdzie i zadowoli umysł. Jeżeli jednak dusza wciąż niepokoi umysł to znajdzie dziesiątki terapii, by uczucia też uspokoić... to wszystko ludzkie sztuczki, by życie niezakłócenie toczyło się dalej. Nieliczni tylko wychodzą poza to...

Duchowe wezwanie

Nieliczni tylko wychodzą poza to... bo mają intuicję swych poszukiwań duchowych z poprzednich żywotów i ... Co dalej? Mamy teraz tak przyjazne i socjalne społeczeństwo, że każdemu jest w stanie pomóc na powrót stać się „normalnym”. Jednak są tacy co nie chcą tej „normalności” wiedzeni intuicją. Chcą zmienić wszystko, od edukacji i jedzenia począwszy, przez relacje z naturą i między sobą, po cele życia i jego sens. Wszystkiego chcą szukać na nowo, jakby wyczuwali, że to co jest nie jest TYM, nie jest prawdziwe bowiem nie odpowiada duszy. To ludzi świadomi, budzący się ze snu życia i często osamotnieni. Problem w tym, że w swych poszukiwaniach wciąż nieświadomie używają wyuczonych reakcji i wartości. Część odrzucają a część ciągną za sobą jak kulę u nogi niewiedząc co ich hamuje. Trudno to rozpoznać, bo wszyscy potwierdzają w koło nieprzytomnie, że te obciążenia to normalne i właściwe człowiekowi. To uwięzienie nie wiedzieć z czym doprowadza w końcu do konfliktu z otoczeniem, potem z sobą aż do frustracji, depresji a może i wariactwa a czasem samobójstwa.

Łaska Boga zdobyta wieloma żywotami życia w cnocie, łaska wymodlona by osiągnąć Boga prowadzi najpierw do pomyślnego życia w którym potwierdzamy swoje uwikłanie w człowieczeństwo, ale potem prowadzi wyżej, na ścieżki rozwoju duchowego. Jeżeli jednak nie ma konkretnego przykładu innych wartości, atmicznych wartości w konkretnym życiu, to jak dokonać rozwoju duchowego? Czy sama łaska Boga do rozwoju wystarczy? Czy sama inspiracja, uczucie duszy, którym Bóg bezforemny duszę napełnił wystarczy? Czy samo dopięcie skrzydeł sprawi, że polecimy bez katastrofy? Czy inspirowani do poszukiwania wartości duchowych nie zostaniemy postawieni zaraz w konflikcie z całością społeczeństwa doprowadzając do głębokiej frustracji i zagubienia?

Przykład Nauczuciela (Satguru)

Bóg stwarzając świat stworzył również siedmiu Mędrców i oni byli pierwszym przykładem dla ludzi. Tak to działa. Uwikłań nauczyliśmy się z dominującego wszechobecnego przykładu. Przekroczenie tych uwikłań też się dokonuje z przykładu Wyzwolonych, którzy tego dokonali. Nie inaczej. Bóg doskonale wie co do rozwoju jest potrzebne i obdarza nie tylko swoją łaską do rozwoju, ale i kieruje do Mistrza, by ten był codziennym przykładem życia według wartości atmicznych. Mistrz przede wszystkim swym przykładem naucza, dlatego jest Satguru - prawdziwym Nauczycielem. Jeśli mało jest Mistrzów, jeśli to nie wystarcza i trzeba przetrzeć i ukazać nowe drogi do duchowości, to sam przychodzi jako Awatar, niezliczeni Awatarowie i w zależności od potrzeby działa prowadzi i naucza własnym przykładem jak transformować własne życie do duchowego i ostatecznie boskiego.

O wiele szybciej można sobie uświadomić co ogranicza w obecności tego co tych ograniczeń nie ma. W obecności tego, co nie będzie potwierdzał co błędne. To nauczyciel Prawdy o tobie, bo on zna Prawdę o sobie i nią żyje na przekór dominującemu otoczeniu, a jednak bez konfliktu z nim. To jest prawdziwy nauczyciel, Satguru. Czy to będzie dusza zrealizowana (Mistrz), czy zstąpienie boskości (Awatar) to nie ma znaczenia. Satguru sam żyje Prawdą, sam do tego dochodzi, transformuje swe życie i czyni je doskonałym. Nie przychodzi uwikłany jak inni, dlatego wie co robi, ale przychodzi w uwikłanie w jakim są wszyscy. Bierze je na Siebie rodząc się w nim, potem, kiedy świadomość duchowa się budzi, (wedle zaplanowanego czasu jeszcze przed zejściem) zaczyna się Jego „podróż” duchowa, ale w istocie jest to dla Niego tylko przypomnienie Kim Jest i zaczynają się zmiany. Zmiany te stają się nowym ujęciem duchowości, drogi rozwoju osadzonym w nowych czasach. Cel i proces wewnętrzny jest odwiecznie tan sam.

Oto łaska Satguru, jego poświęcenie, jego współczucie i przyjście dla tych co są gotowi. To łaska niezliczonych bodhisattwów we wszystkich światach. Ileż więcej mocy by musiała mieć dusza, ileż więcej żywotów się odradzać by samej ustanowić drogę wyzwolenia? Bóg, jego współczucie nie pozwala być duszy na Ziemi dłużej niż konieczne dla jej rozwoju. Kieruje duszę do Satguru by dusza tak szybko wzrastała jak to możliwe. Sam przychodzi w niezliczonych Awatarach. Nie siedzi z założonymi rękoma na Wysokościach. Duszom pragnącym rozwoju dopomaga by osiągnęły Mokszę (Wyzwolenie) bez zwłoki na ile to tylko możliwe. Tym jest łaska Satguru - prowadzeniem mądrością osadzoną w bieżącym czasie i bieżących uwarunkowaniach i inspirowanie własnym przykładem. Ta łaska jest od starożytnych czasów bezcenną bo dopełniającą łaskę Boga.

Swami P. SaiSiwa


poniedziałek, 14 lipca 2014

Współczucie bodhisattwy - dyskurs

Współczucie bodhisattwy - dyskurs


Czym jest współczucie bodhisattwy? Mamy wiele bliskoznacznych terminów na określanie współczucia, jednak między nimi czasami jest przepaść jakościowa. Przyjrzyjmy się kilku z nich w skali rosnącej.

1. Litość.

Widzę ten stan jako brak kontaktu z cierpiącym. Jedynie jawne jego użalanie się i prośba powoduje drugiego reakcję. „Zlituj się nade mną, czy nie widzisz jak cierpię?” Oczywiście to nie musi być słowne wołanie, jeśli np. cierpi zwierzę. To też może być tylko obraz, zdjęcie a wołanie zastępuje nasz własny umysł, który interpretuje sytuację. To wciąż tylko interpretacja, a nie kontakt z cierpiącym. Brak tego kontaktu sprawia, że mamy wybór dość swobodny. To też poziom sadystów, którzy nie mając kontaktu z cierpiącym mogą czerpać satysfakcję nad dręczeniem swej ofiary. Mówimy, że nie ma ten osobnik litości dla nikogo. Cóż, przy braku współodczuwania cierpienie drugiego jest tylko informacją a nie własnym cierpieniem.

2. Empatia

Empatia jest umiejętnością wczuwania się w sytuację drugiego. Tu nie tylko jest informacja, ale i nasz umysł jest w takim samym stanie cierpienia jak cierpiąca osoba. Empatia to zdolność odwzorowania w umyśle tego co może czuć druga osoba i dotyczy w zasadzie wszystkich stanów emocjonalnych, nie tylko cierpienia. Dzięki empatii rozumiemy „mowę” sytuacyjną innych istot. Na empatię składa się własne doświadczenie wszystkich tych sytuacji, w tym różne stany cierpienia, ale i radości, czy smutku itd. Bez empatii tak na prawdę nie ma porozumienia.

3. Współodczuwanie

Jak słowo wskazuje to wspólne odczuwanie tego samego bólu czy radości itd. Odczuwanie to nie tylko empatia, bo to również wymiana energetyczna energii bólu, smutku, albo radości, itd. To współcelebrowanie, współuczestniczenie we wspólnej już energii. W piekle to fatalna sprawa, ale w Niebie jest to wspaniałe. Jednak by współodczuwać, czyli wymieniać między sobą energię emocjonalną trzeba się na nią właściwie nastawić, nastroić i to czyni umysł obserwując drugą osobę i odwzorowując jej stan w sobie, a tym jest empatia. W przypadku cierpienia tu nie mamy za bardzo wyboru, bo to nie tylko informacja o cierpieniu (litość), nie tylko ta sama sytuacja w umyśle (empatia) ale i ten sam ból i naturalne jest że przyjdziemy z pomocą natychmiast.

Przewagą współodczuwania nad samą empatią jest to, że w kontakcie energetycznym możemy podzielić się swoją dobrą energią, nastrojem, albo zdjąć choćby częściowo ból drugiej osoby i samemu go przetransformować wedle własnej umiejętności radzenia sobie np, ze smutkiem czy stratą. Ta wymiana energii jest najskuteczniejsza w bliskim kontakcie, kiedy aury się stykają, kiedy wymieniamy słowa. Stąd tyle ulgi cierpiącemu przynosi pobycie nawet z kimś współodczuwającym nawet w ciszy. Przytulenie to najbliższy kontakt i wymiana energii. Informacji samej w sobie nie da się zmniejszyć czy zwiększyć, bowiem co jest to jest, jedynie inaczej rozumieć inaczej naświetlić sprawy które bolą. Co do energii to jest to już określona ilościowa dawka i można ją współdzielić i wspólnie pokonać. Trzeba jednak zaprzestać ją ciągle produkować a do tego potrzebna jest mądrość by nabyć emocjonalnego dystansu do swej trudnej sytuacji.

4. Współczucie

W moim rozumieniu współczucie to umiejętność powstrzymania się od reakcji na odczuwany ból jak w współodczuwaniu. „Boli to i mnie, owszem, może mniej niż ofiarę cierpienia, ale jak pomóc aby na prawdę pomóc?” Współczucie stosuje więc mądrość całego swojego doświadczenia zanim podejmie kroki pomocy, a to dlatego, że właśnie to doświadczenie może „podpowiedzieć”, np, to cierpienie jest konieczne, albo przyniesie dobry skutek transformacji kogoś. Więc współczucie usuwa cierpienie często nie bezpośrednio, nie reaguje impulsem na sam fakt współodczuwania czyjegoś bólu. Czasem musi sytuację wręcz przetrzymać. Dlatego mówimy np. „współczuję ci, ale nie mogę ci pomóc, ponieważ inaczej tylko pogorszysz sytuację”. Możemy być wtedy oskarżeni o brak współczucia i taki osąd nieraz pada. Np pyta ktoś: „współodczuwasz ze mą ten ból? To mi pomóż!” I tu jest zasadniczy błąd w nierozróżnianiu przez cierpiącą ofiarę współczucia i współodczuwania, zwłaszcza kiedy najlepszą pomocą jest uczynić coś zupełnie innego niż ofiara oczekuje od nas. Czasem nawet nic nie czynienie a wciąż to będzie współczucie.

Współczucie opiera się na mądrości zdobytej doświadczeniem życiowym. Nie jest intelektualnym wyborem, kombinowaniem bo kombinować można swobodnie tylko z informacją a to poziom litości - najniższej, wręcz ujemnej kategorii. We współczuciu sami czujemy presję że trzeba coś z tym uczynić, to nie jest zabawa informacją. Bywa to nawet dość trudne i ta presja może wywoływać dodatkowy ból, oprócz tego z którym się współodczuwa. Ale mądrość życia, czy intuicja serca, jak kto woli, każe się powstrzymać od bezpośredniej pomocy a zadziałać inaczej, lub nawet w ogóle nie działać. Może nawet opuścić tę sytuację i się odciąć i nadal to będzie współczucie. Niestety nikt nam już wtedy nie zagwarantuje zarzutów bezduszności ze strony ofiary, która oczekuje działań dokładnie takich, jak sama sobie to wyobraża. Współodczuwanie się na to zgadza, współczucie już niekoniecznie. Współczucie jest dużo trudniejsze od współodczuwania, trudniejsze też do przejścia danej sytuacji, bo wciąż jest obecna empatia i współodczuwanie co może boleć a czasem nawet niszczyć.

5. Współczucie bodhisattwy - bodhiczitta

Bodhiczitta znaczy dokładnie „oświecona wola”. Współczucie bodhisattwy jest to najdalej posunięta mądrość we współodczuwaniu. Bodhisattwa zauważa przede wszystkim, że radości i smutki na Ziemi się przeplatają wzajemnie. Dotyczy to wszystkich przeciwieństw, czyli pomyślność i bieda, zdrowie i choroba, cierpienia i szczęści, itd, itp. Dlatego celem bodhisattwy jest wprowadzenie każdego na ścieżkę do Oświecenia i w ten sposób ostatecznego wyzwolenia od świata dualizmu. Dlatego pomoc bodhisattwy jest skoncentrowana na Oświeceniu. Dobrze być pomocnym i uczynnym, kiedy potrzeba, ale nigdy nie należy tracić sprzed oczu zasadniczego celu, Oświecenia, i mądrości która doń prowadzi, czyli właściwej duchowej wiedzy. To ta sama zasada współczucia, tylko mądrość i działanie skoncentrowane na Oświeceniu dla wszystkich czujących istot.

Czas ludzki jest ograniczony. Możliwości człowieka są ograniczone i tak samo jego moc oraz zdolności. Też moc umysłu, pamięci i pojmowania są ograniczone w ciele ludzkim u każdego. Dlatego trzeba właściwie wybierać, właściwie wartościować, rozwijać wiwekę (zdolność rozróżniania pomiędzy rzeczywistym a nierzeczywistym) aby wybrać to czym na prawdę warto żyć. Czym warto się zajmować chwila po chwili, aby trwale i ostatecznie uwolnić się od cierpienia. Te działania wyzwalające wymagają czasem bardzo pospolitych relacji i zabiegów, ale nie znaczy, że bodhisattwa choć na chwilę zgubił swoją Drogę. Znaczy to tylko, że ludzie z którymi ma do czynienia nie wiele jeszcze są w stanie pojąć i trzeba na to więcej czasu. Próba nakłonienia bodhisattwy do pospolitych masowych akcji dobroczynnych jest bezcelowa. Bodhisattwa może to całkowicie zignorować, jeśli nie widzi w tym podniesienia świadomości, postępu a sam skieruje się całkiem gdzie indziej, tam gdzie jest obecne choćby jedno zrozumienie. Błędny jest upowszechniany stereotyp bodhisattwy pomagający z uśmiechem wszędzie i wszystkim. Takie działanie nawet nie jest możliwe. Bodhisattwa czyni tylko to co jest wartościowe i nie unika poświęcenia ani bólu egzystencji. W istocie ból egzystencji już dla niego nie jest cierpieniem, ma go za nic. Inaczej sam nie był by wyzwolony.

Choćby już tylko jedna istota pozostała 
gdzieś w najgłębszym piekle... pójdę tam!

Oczywiście bodhisattwa też ma trudności w realizacji swych celów. Przede wszystkim nie jest zdolny do nieprawości a szczególnie do zadawania cierpienia, a jeśli się tak zdarzy to jego wrażliwość będzie go palić niczym ogniste piekło. Więc nie ma drogi „na skróty” jak dziś wielu czyni. Druga sprawa to nieograniczone czasem i przestrzenią ślubowania zbawienia wszystkich czujących istot. Czy w ogóle jest to możliwe? Ale z drugiej strony, czy takie kalkulacje jak „możliwe / niemożliwe” mogą zagościć w sercu współczującego bodhisattwy? On nieustannie się wszystkiego wyrzeka dla dobra i inspirowania innych nie bacząc na skutki dla siebie. Poświęcenie i strata to chleb powszedni. Ktoś, kto nie pojął, nie dotknął Nieustraszoności, kto sam nie składał tak wiążących ślubowań z odwagą i pewnością siebie, że raczej Boga pokona, niż sam ustąpi... Kto poważnie nie doświadczył trudności drogi bodhisattwy, ze świadomością, że będą one trwały nieograniczony czas... Ten nie pojmie tej cudownej istoty, jej głębi serca ani na jotę. Jednakże cała miłość Boga będzie stała po jego stronie, i tym bodhisattwa jest potężny.

Swami P. SaiSiwa

niedziela, 13 lipca 2014

Przyczyna przyczyn - wiersz

Przyczyna przyczyn - wiersz (2014.07.13)


Uczucia Nasze Kreacji przyczyną.
Przyczyną przyczyn Kreacji powstania.
Forma moja nie odchodzi donikąd,
Lecz uczucie moje w Twoim się składa.

Skąd anandy błogość Nieba zalewa?
A z Niebios na świat rzekami przelewa?
Jak nie z Naszych serc zjednoczenia!
Jak nie z oczu moich i uśmiechu Twego.

Znów napełniłaś moje serce Sobą
I w pieśń zamieniłaś modlitwę moją.
Wiosno dla wiosen, Ogniu dla ognia.
Szczęście zawstydzasz swoją Osobą.


Swami P. SaiSiwa

Trudności życia i ci co je chętnie sprawiają - dyskurs

Trudności życia i ci co je chętnie sprawiają - dyskurs


Czasem się wydaje, że otaczają nas ludzie, których jedynym celem jest zagnębienie nas na śmierć. Może nie dosłownie na śmierć, ale z pewnością odebranie wszelkiej energii, wszelkiej racji, wszelkiego szacunku, wszelkiej pozycji itd. Czy to w domu, czy w pracy, czy w sprawach sądowych idą za swoją ofiarą krok za krokiem niczym cień, jakby to było jedynym sensem ich życia. No prawie, ale to jest punkt widzenia ofiary. Ci drapieżnicy, strażnicy, kontrolerzy, pijawki, jak by ich nie nazwać, kładą wszelkie przeszkody u naszych stóp, wszelkie bariery na rozwój, czy wszelkie łańcuchy na naszą wolność...

Dlaczego i skąd tacy ludzie się biorą!!!? Pytasz. Już odpowiadam, oni się nie biorą „skądś”, oni są wszędzie. To może być twój wróg, to może być kolega, sąsiad, a nawet współmałżonek, słowem każdy może zagrać taką rolę dla ciebie, bowiem wszystko jest kwestią własnej percepcji innych. Tak więc jest to problem powszechny i właściwe rozpoznanie sytuacji może jedynie pomóc. W swoim domu każdy ma przeróżne przedmioty. Każdy służy do czegoś innego. Widać to po kształcie, kształt jednoznacznie zdradza jego funkcjonalność. Trudniej jest z książkami. Kiedy chcemy sięgnąć po odpowiednie treści trzeba znać kolor okładki, tytuł, albo umiejscowienie. Jakaś cecha daną książkę wyróżni. Np. w zbiorze czasopism, kiedy wszystkie mają ten sam tytuł wyróżni je najszybciej kolor, a na pewno data, ale tej daty trzeba szukać starannie przeglądając czasopisma.

Podobnie jest z ludźmi. Nie każdy do wszystkiego się nadaje. Problem jedynie w tym, że wszyscy są ludźmi, to znaczy każdy wygląda jak człowiek, po którym spodziewać się można wszystkich niezbędnych ludzkich cech. Brak rozpoznania kto co potrafi i na co go stać prowadzi do frustracji. To jakby kluczem do drzwi wejściowych do domu otwierać konserwę. Albo jakby wiertarką odkurzać dywan. W świecie przedmiotów to oczywiste, w świecie ludzi już nie. Każdy człowiek powinien mieć cechy ludzkie, jak inteligencję, wyrozumiałość, delikatność, współczucie dla innych i empatię, życzliwą naturę, uprzejmość, miłość, prawość i poświęcenie... i wiele innych wspaniałych cech. A tu się spotyka brutalność, szyderstwo, przesąd, zawiść, kłamstwo czy prześladowanie... To dysfunkcje charakteru duszy młodej, która nie ma jeszcze rozwiniętych cnót. Cnoty należą do duszy i te rozwijają się stopniowo z życia na życie aż do wystarczającej dojrzałości na Wyzwolenie. Dlatego zamiast narzekania na takich ludzi co nam uprzykrzają życie, zamiast krytykowania ich, lepiej ich prawidłowo rozpoznać. Emocjonalne krytykowanie wiąże nas z nimi i ostatecznie powoduje przepływ ich cech na nas. To wielkie obciążenie, z którego trudno się potem wyzwolić.

Koniecznie, ale to koniecznie trzeba przełamać w sobie tendencję do krytykowania tych młodych dusz. Kiedyś, tysiące żywotów temu byliśmy jak oni. Niech ta refleksja powstrzymuje nas od krytykanctwa w stosunku do innych. Pomyśl tylko jak wiele żywotów i trudności jest do przejścia aby rozwinąć jakąś jedną choćby dobrą cechę. Współczucie i rozpoznanie, rozpoznanie i współczucie. Współczucie uwalania, bo związane jest z mądrością, z pozycją własnego wyzwolenia. Litowanie się wiąże z ofiarą, bo związane jest z emocjonalnym podejściem do czyiś trudności bez ich zrozumienia. Litując się wpadasz w tę samą dziurę i wspólnie płaczecie nad sobą. We współczuciu jest rozpoznanie, mądrość i wyjście.

Niestety, musisz się też uzbroić w cierpliwość i nieprzywiązanie, bowiem dziś tak bardzo nie ceni się mądrości, że twoje rozpoznanie najczęściej zostanie zanegowane i wyrzucone z zarazem ciągłym oczekiwaniem od ciebie, że wejdziesz do tego doła i będziesz się tak samo użalać w imię litości i emocjonalnie pojmowanej miłości. Musisz wtedy powiedzieć jasno i nie dać się zwieść takiej osobie, że na tych „mądrościach” jest oparte twoje życie i nie dasz się z powrotem wciągnąć w starą ignorancję. Negowanie własnej mądrości dla okazania litości komuś to najgorsza opcja, bo samemu się tak ukazuje, że te mądrości i dla nas nic nie znaczą. To zdradziecki krok. Wiedz, że jak żyjesz swoją mądrością, to nawet, kiedy inni ją jawnie odrzucają, to podświadomie są zmuszeni do respektowania jej mocą twojego przykładu.

Jest jeszcze inny aspekt wszystkich przeszkód. Dają się one nam ćwiczyć we własnych cnotach. Tak jest urządzone życie. Zbieraj zawsze wszelką energię, by traktować swoich prześladowców zgodnie z twoimi własnymi wyznawanymi wartościami, a staną się one o wiele głębsze, czystsze i mocniejsze. Cierpliwość, otwartość i wybaczanie... ale i właściwe rozpoznanie. Wybaczanie jest niewłaściwie rozumiane w dzisiejszym świecie, bo nie oznacza ono ponownego przyzwolenia na to co było przedtem, by nas krzywdzić. Wybaczenie to odpuszczenie agresji i chęci odpłaty za krzywdy, ale i konieczność pójścia własną drogą rozpoznania gagatka, by nie miał dostępu do tego, do czego się nie nadaje. Nawet dla bezpieczeństwa jego własnego jak i wszystkich pozostałych. Wybaczyć kierowcy, to nie wyciągać konsekwencji za niegroźny wypadek, ale i też równoczesne skierowanie go na ponowne egzaminy i być może odebranie prawa jazdy. Wybaczenie, czyli bez pretensji i żalu, bez potępienia, ale z właściwym rozpoznaniem na co go stać. Jeśli ktoś nie ma rozwiniętych jakiś cnót, to potrzebuje żywotów by te cnoty rozwinąć, nie można tutaj dać się zwieść czyjąś obietnicą, że się poprawi co do prawości, co do współczucia, co do wyrozumiałości, albo docenienia duchowości, czy innej cnoty. To nie takie proste, to nigdy nie jest natychmiastowe ale zajmuje wiele żywotów. Cnota to nie nastawienie umysłu, to nie program umysłu, który można przyjąć lub odrzucić. Cnota dotyczy duszy a nie umysłu. Dusza się kieruje znacznie wyższym umysłem, to umysł Buddhi, a nie tym co nam towarzyszy w życiu, analityczny rozumowy umysł manas. Czysty kontakt z Buddhi jest dopiero w rozwinięciu tysiącpłatkowej czakry Sahasrara.

Tak więc wykorzystuj czas trudności do ćwiczenia cierpliwości i nieprzywiązania do sytuacji, w której się niekomfortowo znalazłeś. Ta sytuacja przeminie. Tak stopniowo rozwiniesz nieprzywiązanie do życia w ogóle, co jest potrzebne do najwyższego stopnia medytacji, Samadhi. Jak inaczej życie ma ciebie czegoś nauczyć? Pamiętaj, że karmicznie sam sobie tę sytuację sprowadziłeś, więc nikogo nie obwiniaj, a raczej dziękuj za możliwość przejścia tej lekcji już teraz. Jakże wielu ma te trudne lekcji jeszcze przed sobą. W tych trudnościach bądź wierny swej drodze duchowości jeszcze bardziej. Jeszcze bardziej ceń swoją sadhanę, duchową praktykę. Umacniaj siebie, swoje wartości a nigdy rezygnuj by rozwiązać jakiś problem na skróty, bo to nic nie da. Trzeba coś robić by rozwiązywać swe trudności, ale nie kosztem rezygnacji z prawego postępowania. NIE JEST PRAWDĄ, ŻE CEL UŚWIĘCA ŚRODKI. Niddgy, przenigdy nie daj się zwieść temu fałszywemu poglądowi. CEL zawsze jest iluzją, bowiem prawdziwego celu, BOGA nie pojmiesz na tym etapie. To środki jakie podejmiesz są najistotniejsze karmicznie, czy są prawe, czy nie, czy krzywdzące innych, czy nie itd. To jakość podjętych środków decyduje o rozwinięciu swych cnót i umocnieniu ich, czy też o twoim upadku w niższe sfery egzystencji.

Rozwiązuj swoje trudne sytuacje z pracą, z rodziną, z ludźmi, modląc się, polecając ich Bogu, mantrując za nich i posyłając im Światło. To stopniowo ich przemieni a ciebie uwolni, to przemieni twoją sytuację. Czasem to potrwa, ale dobre dzieło wymaga czasu. Bądź uprzejmy zawsze będąc poza zasięgiem ich agresji i knowań i zawsze bądź wierny sobie, swojej duchowej drodze Wyzwolenia, jakby nic się nie stało. To wytrąci ich z pewności siebie. Doceniaj własną drogę coraz bardziej, kiedyś to przeważy i na zawsze rozstaniesz się z tymi, co teraz tak chętnie używają sobie na tobie, a spotkasz tych, co mają podobne wartości i podobnie rozwinięte cnoty. I wiesz co? Jak z nimi porozmawiasz, to odnajdziesz w ich opowieściach podobne zmagania, co teraz twoje trudności.

Błogosławię ci z serca, Swami SaiSiwa.

czwartek, 10 lipca 2014

Czystość i niewinność - Boska inspiracja

Czystość i niewinność - Boska inspiracja


Siakti: Czystość kiedy Ja wypełniam cię Sobą.
   
              Niewinność kiedy ty żyjesz we Mnie.

SaiSiwa: Czystość kiedy Bóg otwiera swoje

                 trzecie oko w moim sercu i staję się
                 świadomym Boga jako Prawdy o sobie.

                 Niewinność kiedy ja otwieram trzecie oko
                 i widzę wszędzie Boga i tylko Boga,
                 jako najgłębszą Prawdę wszystkiego.

Znaczenie:

Siakti zwróciła się do mnie takimi słowami, które w piękny i zwięzły sposób oddają istotę podróży do boskiego aspektu tych cnót. Doświadczyłem tego w sobie, dlatego powyższe stwierdzenie Boskiej Siakti wywołuje we mnie cudowne poruszenie. To doświadczenie tłumaczy, dlaczego odpowiedziałem Siakti w ten właśnie sposób jak wyżej.

Totalna Niewinność

Istotnie stosując nieustannie Wibuthi Jogę, o której wspominałem wcześniej, czyli łączenia wszystkiego z Bogiem osiągamy świadomość wszechobecności Boga.

Nie jest to narzucanie sobie czegoś, ale oczyszczanie się do postrzegania Prawdy. Tak jest kiedy praktykujemy coś co jest zgodne z prawdą. Trzeba zaufać i tu, na tym wstępnym etapie nie ma jeszcze możliwości rozstrzygnięcia czy Boska wszechobecność jest Prawdą. Po wytrwałej praktyce otwiera się trzecie oko na Boga. Widać wtedy wielbioną formę Boga w kryształowych promieniach gdzie się nie zwróci wzroku. To czystość Boga wypełnia wszystko. Tak właśnie tego doświadczyłem. Forma potem znika, ale dzięki otwartemu oku wszystko postrzega się jako wypełnione boskością.

Wtedy czego nie dotykasz, czego nie słuchasz to dla ciebie tylko Bóg. Tak żyjesz w niewinności boskiej, w Totalnej Niewinności, gdyż znikają wszelkie światowe tendencje, pokrętne motywy, bo stoisz zawsze przed Bogiem i tylko Jego dotykasz, tylko Jego słyszysz, tylko na Niego patrzysz. Tak żyjesz otoczony Bogiem. Żyjesz co prawda w „świecie” z punktu widzenia innych ludzi, ale ty tak na prawdę żyjesz w Bogu, bo dla ciebie „świat” stał się Bogiem.

Boska Czystość

Po pewnym czasie takiej praktyki świadomość Boga budzi się w tobie, zgodnie z zasadą, że Bóg tylko postrzega Boga. Stajesz się świadomy tego, że to nie ty, ale w istocie Bóg patrzy z ciebie na świat, który ty postanowiłeś postrzegać jako Boga. Twoja głębia ofiarowania siebie Bogu w najwyższym umiłowaniu sprawia, że pragniesz tylko patrzenia Boga a nie swojego, nie siebie. Tak rozpuszcza się twoje ego oraz złudna osobowość i znikasz w promieniach Boskiego Patrzenia. Doświadczyłem tego, kiedy Pan Siwa otworzył swoje trzecie oko w moim sercu. Moje serce i trzecie oko Pana Siwy to jedno. Stąd tyle uczuć w moim sercu do Siakti.

W ten sposób, kiedy Bóg otworzy swoje trzecie oko w tobie w tobie już nie ma świata i jego spraw, tęsknot ani wspomnień, ale tylko Bóg. Nie ma nawet ciebie ale tylko Bóg. To jest najwyższa czystość - bycie tylko Boga w tobie. Tak więc można stwierdzić, że praktykując Totalną Niewinność osiągamy Boską Czystość - stan Sudhasattwa - próg Oświecenia.

Swami P. SaiSiwa & Siakti

poniedziałek, 7 lipca 2014

Czystość - inspiracja

Czystość - inspiracja


Na twoją czystość wszystko ma wpływ z czym się spotykasz. Dlatego ważne jest co dotykasz i jak dotykasz, co bierzesz i jak bierzesz, co wyrzucasz i jak wyrzucasz, co jesz i jak jesz, czym oddychasz i jak oddychasz, co myślisz i jak myślisz, co mówisz i jak mówisz, co oglądasz i jak oglądasz, co czytasz i jak czytasz, czego słuchasz i jak słuchasz, co praktykujesz i jak praktykujesz, co witasz i jak witasz, co żegnasz i jak żegnasz, czym żyjesz i jak żyjesz, dla czego umierasz i jak umierasz. Kiedy biorąc w tym wszystkim udział nie pozostawiasz śladów oznacza osiągnąłeś niewinność, która jest gwarancją zachowania czystości a ta wyzwolonej świadomości. Najlepszą praktyką jest odcinanie doczesnych znaczeń od rzeczy a łączeniem ich z Bogiem. Ta praktyka nazywa się Wibhuti Joga.

Swami P. SaiSiwa

niedziela, 6 lipca 2014

Czystość i niewinność - dyskurs

Czystość i niewinność - dyskurs


Niewinność to nie dotykać niczego,
Czystość to nie być przez nic dotykanym.

Czystość i niewinność to kluczowe cechy które należy rozwinąć w dążeniu do Oświecenia. Zarazem same w sobie są Wyzwoleniem, czyli uwolnieniem od świata iluzji. Oświecenie, które samo w sobie jest bezatrybutowe, przejawia się w konkretnych okolicznościach formy życia i przyjmuje również formę, formę cnót. Oto dlaczego człowiek, który nie rozwinął w sobie cnót nie osiągnie Oświecenia, poza może krótkimi wglądami. Te wglądy są rzecz jasna bardzo cenne, ponieważ są najbardziej bezpośrednią wskazówką do czego dążymy. Żaden opis, czy wyjaśnienia nie będą miały właściwego znaczenia, kiedy dzięki zasługom, lub częściej, dzięki sadhanie (duchowej praktyce) nie rozwinie się głębokiego wglądu.

Aby rozwinąć czystość należy rozwinąć niewinność. Aby przez nic nie być dotykanym, to i samemu nie można niczego dotykać. Dotykana rzecz dotyka nas. W sensie energii psychicznych dotykanie przedmiotów sprawia, że energia psychiczna innych osób, które dotykały ten przedmiot przechodzi do naszej aury i stają się częścią naszego myślenia a potem i postrzegania rzeczywistości. Dotykanie jest nie tylko fizyczne ale i mentalne. Skupianie swej uwagi dłużej na przedmiotach już tworzy więź z tym przedmiotem a potem jego pragnienie lub awersję doń. Ta emocjonalna nić astralna sprawia, że teraz jesteśmy dotykani przez ten przedmiot lub osobę. Jeżeli ten przedmiot jest w zasięgu złych wpływów, skojarzeń, albo silnych pragnień czy innych obciążających emocji a jesteśmy dotykani nimi poprzez niewidzialną nić astralną i tak te wpływy udzielają się również nam. To niszczy czystość aury i umysłu. Obce myśli i pragnienia wpływają do naszej aury i zanieczyszczają postrzeganie i myślenie. Tracimy tak swoją czystość, więc i oddalamy się od Jaźni, która jest doskonale czysta. Tracimy tak stopniowo swoją radość a życie staje się ciężarem.

Dlatego nie otaczaj się przedmiotami ogólnego pożądania, traktuj wszystko jak tymczasowe, bo takim jest. Wtedy wpływ jest znacznie mniejszy. Nie oglądaj z takim samym pragnieniem wystaw sklepowych, filmów, muzyki, czy nie przyglądaj się innym ludziom, jedynie ich zauważ by na nich nie wejść, jedynie by rozpoznać ich wibrację i pójść własną drogą. Szanuj swoją czystość, ale i tak musisz brać udział w życiu. Najlepiej by było dotykać tylko czystych rzeczy, nawiązywać kontakt tylko z Bogiem i tylko z Nim się łączyć, ale w takiej sytuacji musiałbyś żyć w odludnej pustelni ale i nawet tam niczego nie dotykać. Lepiej rozumieć i rozróżniać pozytywne wpływy i negatywne. Lepiej podchodzić do wszystkiego bezpragnieniowo i bezinteresownie. Tak nie tworzysz nici astralnych, bo podchodząc do rzeczy i osób, albo zwierząt już masz życzliwy, ale i bezinteresowny stosunek do nich. Życzliwość to stan naturalny atmy, więc i wyzwolonego od więzów człowieka. Tak nawet kiedy dotykasz, nie jesteś sam dotykany. To stan samadhi umysłu, który wycofał się ze świata zmysłów i wszelkich pragnień związanych ze zmysłami.

Trudno mieć tak doskonały zrównoważony umysł, trudno w ogóle funkcjonować w samadhi. Kiedyś, w stanie Sudhasatwa będzie to dla ciebie proste, ale na początku drogi duchowej to bardzo trudne. Dlatego doskonałą praktyką jest dotykać wyłącznie Boga. Wszystko jest Bogiem, we wszystkim jest Bóg. Tak traktując wszystko czego dotykasz, o czym myślisz czy w ogóle masz do czynienia jest dotykaniem Boga, relacją z Bogiem a On spala wszelkie przywiązania i wpływy. Powtarzaj namasmaranę (powtarzanie Imienia Boga z oddychaniem: „OM” na wdech, wybrane umiłowane Imię na wydech) tak często jak to możliwe by nieustannie pamiętać o Bogu w każdej czynności a tak stopniowo przepalisz wszystkie nici cię wiążące z iluzją świata. Wymkniesz się matriksowi uwikłań i wpływów na ciebie. W ten sposób ty dotykasz tylko Boga postrzegając wszystko jednakowo. Ta „jednakowość postrzegania” jest bardzo ważna by usunąć wartość emocjonalną przywiązaną przez ciebie do każdej rzeczy czy osoby a zastąpić przywiązaniem do Boga. Tak rozwiązujesz sieć pragnień a wiążesz się z Najwyższą Czystością, z Bogiem.

Tak rozwijana niewinność zamieni się w mądrość spontaniczności, która nie pozostawia za sobą śladów karmicznych. Czystość we wszystkim pokona iluzję, ją unieważni i sama przemieni się w nieustraszoność. To przepiękny stan, ale dopiero wtedy możemy mówić o wyzwoleniu. Nieustraszoność atmy nie da się porównać do odwagi czy heroizmu, bo te wynikają z rozwiniętych cech. Nieustraszoność atmy jest pochodną czystości, jest prawdziwą Czystością, jest Naturą atmy. W tym stanie niewinność jest zawsze zachowana, bowiem Czystość atmy z natury niczego nie dotyka. Małe dzieci nie mają wyrachowanych intencji kiedy czegoś dotykają, jest to zabawa i spontaniczność. Dlatego mówimy że są symbolem niewinności. Starsze dzieci już uczą się pojęcia korzyści i rozwijają pragnienia.

Kiedy Bóg chciał mi pokazać, że osiągnąłem niewinność ukazał mi się jako dziecko w formie małego Sai Baby i usiadł mi na kolanach. Wiele lat później Bóg w formie Siakti pokazał moją niewinność, kiedy Siakti ukazała mi się w wizji i tańczyła jako dziecko na szczycie wysokiej góry. Ten symbol miał ogromne znaczenie, ponieważ ukazywał mi pomyślne zakończenie procesu kamadahany, czyli spalenia kamy (lubieżności) na popiół. Lubieżność wobec kobiet została całkowicie wypalona a relacja z Siakti czysta i boska. W istocie tak było zanim przyszedłem tu na Ziemię, ale było to wzięcie karmy lubieżności świata na siebie. Proces trwał wiele lat, był bardzo trudny, dlatego Siakti pobłogosławiła mnie swym dziecięcym tańcem.

Innym razem Bóg ukazał mi moją czystość, ukazując w wizji jak siedzę nagi o lśniącej skórze za stołem w dużym salonie. W koło ludzie chodzili i nie widzieli mnie. Zmieszany nieco zapytałem Boga „co to jest?”. Czyżbym stracił swoją niewinność? Bóg w formie Sai Baby wtedy rzekł: „Jesteś-jaki-Jesteś, to oznacza twoją czystość”. Nic mnie nie dotyka, ponieważ mój umysł jest skupiony tylko na Bogu. Bóg, czystość Boga stała się moją czystością. To bardzo ważne, by mistrz, a w moim przypadku Sai Baba, lub Siakti, potwierdził nasz stan duchowego postępu taki lub inny. Inaczej łatwo sobie przypisać to i owo z pozycji ego a więc stracić niewinność i zaraz potem czystość.

Swami P. SaiSiwa

piątek, 4 lipca 2014

Miłość w Prawdzie - wiersz

Miłość w Prawdzie - wiersz (2014.07.04)


Dziś Bóg przed snem powiedział mi, abym pomodlił się wspaniale. „Wspaniale” co za określenie, aż spowodowało, że mój umysł się na chwilę nad tym zatrzymał. Dlaczego nie „pięknie”, „z uczuciem” lub coś podobnego. Ta niewinna prowokacja Boga skierowała moją uwagę z jakim uczuciem się modlę. Uczucia są związane z miłością, zaś wspaniałość z chwałą a ta z Prawdą. To niezwykłe, ale tak, modlić się wychodząc ponad miłość do wspaniałości chwały Prawdy. A czym ona jest? Jak WSPANIAŁA być musi Prawda, skoro z niej rodzi się Boska Miłość! W modlitwie, a raczej mej obecności przed Bogiem narodził się wiersz, nasz wspólnych uczuć wiersz:

Uczucia nasze światem naszym;
Duszy zmysłem dotyku.
Uczucia nasze światłem naszym;
W błogości formy zaniku.

Tu znaczenie wszystkiego jest jasne;
O Pani Nieboskłonu Wszechświata.
W czystości dotyku, niewinności spojrzenia;
Prawda nasze serca i dusze splata.

Prawda Bezkresna, Odwieczna, Zwycięska.
Prawda z której Miłość wszelka się rodzi.
Z której Miłość moc czerpie i wzrasta…
Prawda Jednością naszą Wspaniała.

Swami P. SaiSiwa & Siakti

Podróż Umysłu - inspiracja

Podróż Umysłu - inspiracja (2014-07-04)


Umysł patrzący na relacje i związki
I nimi się wartościujący… - szaleństwo.

Umysł patrzący bramą zmysłów ciała 
Świata uroki ceniąc… - zagubienie

Umysł patrzący na przyjemności ciała 
Wygody i doznań pragnąc… - lubieżność

Umysł widzący siebie i innych jednako,
Harmonii i zrozumienia szukając… - inteligencja

Umysł szukający wartości we wszystkim
Wartości ponad siebie mając… - szlachetność

Umysł badający źródła wartości wewnątrz
Serce swym celem czyniąc… - wiara

Umysł co w sercu ciągle odkrywa
Skarby niezmierzone… - adoracja

Umysł co ze skupieniem tylko serca słucha
Sam myśli swe porzucając… - kontemplacja

Umysł co o sercu zburzył wszelkie wyobrażenie
I w ciszy kompletnej czeka i tęskni… - pustka

Umysł co podjął podróż siebie zostawiając.
Świat zniknął, umysł w sercu zamieszkał… - medytacja

Umysł co przestał działać, sercu berło oddając
Bez ocen i pragnień, jak śpiące niemowlę… - samadhi

Umysł zapomniany, całkowicie wyparował i zniknął
Jak woda pozostawiona w upalny dzień… - Nirwana

Swami P. SaiSiwa


środa, 2 lipca 2014

Poznać TO - inspiracja

Poznać TO - inspiracja


Poznać TO znaczy być TYM.
Nie ma innego TEGO poznania.
Być TYM znaczy wszystko zmienić,
Bowiem TO nie jest z tego świata.

Niektórzy utrzymują, że TO poznali
I żyją jak inni, jak do tej pory sami
Ale jest to jak truciznę rozpoznać
I zaraz pić ją, trucizny zachłanni.

Swami P. SaiSiwa

wtorek, 1 lipca 2014

Nieugięte TO - inspiracja

Nieugięte TO - inspiracja


TO jest zawsze czyste i piękne.
TO jest łagodne acz nieugięte.
W TYM nie ma żadnych kompromisów.
TO jest jedyną miarą dla Siebie.

Prawo Odwieczne TO ustanawia.
Tym Prawem niezmienna TEGO Natura.
TO Jakim-Jest poznać nam trzeba,
Bo TO jest Sędzią całych Wszechświatów.

Swami P. SaiSiwa